- Dopóki nie przeczytałam "W Ameryce", nic o Modrzejewskiej nie wiedziałam. I od razu pomyślałam, że warto zrobić z tego film. Idealnym reżyserem wydawał mi się Jerzy Skolimowski. Ale zabrakło pieniędzy, to miała być duża produkcja - mówi Isabelle Huppert w rozmowie z Pawłem T. Felisem z Gazety Wyborczej.
Paweł T. Felis: Na festiwalu Plus Camerimage otrzymała pani z rąk Skolimowskiego nagrodę im. Kieślowskiego [na zdjęciu]. Isabelle Huppert: Cenię tylko niektóre filmy Kieślowskiego. Ale kiedy dwadzieścia lat temu byłam szefem jury, które po raz pierwszy przyznawało Europejskie Nagrody Filmowe, wyróżniliśmy "Krótki film o zabijaniu" główną nagrodą. Nie wiem, czy przysłużyłam się późniejszej karierze Kieślowskiego, ale ta łódzka nagroda - jak rozumiem - to dowód wdzięczności za tamtą decyzję. - "Aktorstwo nie polega na uczciwości. Nie polega nawet na przeżywaniu, to złudzenie. Polega na stwarzaniu pozorów" - pisała w powieści "W Ameryce" o Modrzejewskiej Susan Sontag. - Od czasów Modrzejewskiej zupełnie zmienił się styl grania, ale wciąż zagadką jest moment, w którym rodzi się rola. Często pytają mnie, czy "gram Stanisławskim", czy mam swoją metodę. Nie mam. Nawet jeśli to, co opisuje Stanisławski - choćby granie ciałem - jest mi