- Nie lubię benefisów, ale chętnie zagrałabym większą rolę. Ostatnio dostaję raczej takie "dyrektorskie". Wychodzę na scenę, mówię kilka zdań i znikam... - mówi DANUTA HORODYŃSKA, aktorka Teatru Bogusławskiego w Kaliszu, od 50 lat na scenie.
Pani Krystyno, ile lat występuje już pani na scenie? - Krakowską szkołę teatralną skończyłam w 1959 roku, a więc dokładnie 50 lat. Gratuluję! Pewnie szykuje się benefis? - Nie lubię benefisów, ale chętnie zagrałabym większą rolę. Ostatnio dostaję raczej takie "dyrektorskie". Wychodzę na scenę, mówię kilka zdań i znikam... W Kaliszu pojawiła się pani w 1990 roku. Zbliża się więc drugi jubileusz, 20-lecia na scenie Bogusławskiego. A co było wcześniej? - Kiedy ukończyłam szkołę, pojawił się w Krakowie dyrektor Aniszczenko z Gniezna i zabrał do siebie całą grupę absolwentów. Stamtąd przeniosłam się do Gdańska. A potem wróciliśmy do Krakowa, skąd pochodził mój pierwszy mąż. I wylądowaliśmy w Teatrze Rapsodycznym, który zupełnie mi nie odpowiadał. Dyrektor Kotlarczyk chyba to wyczuwał, bo któregoś dnia zapytał mnie wprost - Pani chyba źle się tu czuje? Ale nie zdążył mnie wyrzucić, bo zaraz potem zlikwidowa