"Baby Doll" Tennessee Williamsa w reż. Barbary Wiśniewskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Debiut reżyserski Barbary Winiewskiej w Teatrze Studio wypadł zadowalająco. Spektakl "Baby Doll" Tennessee Williamsa wzięła w swoje ręce laureatka specjalnego konkursu zorganizowanego przez tę scenę i udało się jej przedstawić problem w sposób intrygujący i jasny. Starszy mężczyzna czeka pokornie, aż zaślubiona mu dziewczyna będzie "gotowa", by stać się żoną w pełnym tego słowa znaczeniu. A tu pojawia się młody, przystojny i przejmuje inicjatywę. Reżyserce pomogli aktorzy, doskonała, choć szalenie skromna scenografia, wreszcie muzyka na żywo. Można mieć pretensje, że sztuka nie była dłuższa i że nie wiemy, jak się zakończyła ta historia. Jednak w przedstawieniu czuje się narastające emocje, atmosferę upalnego lata, które jest motorem wydarzeń w wąskim kręgu bohaterów. Jedno tylko się nie udało - podobno w domu, w którym toczy się akcja, straszy. A tu żaden duch się nie pojawia.