- W pewnym momencie wybrałem teatr; dlatego że nie musiałem i nie potrafiłem werbalizować. Cały mój wysiłek ogranicza się do intuicji. Zawiera nieporadne słowa w pracy, czasami rzucam nieporadne słowa w wywiadach. Jedyne co z tego tak naprawdę wynika, to moje przedstawienia i coś, co się rodzi z tego - mówi reżyser KRZYSZTOF WARLIKOWSKI w rozmowie z Małgorzatą Domagalik.
Małgorzata Domagalik: Wygodnie Panu? Krzysztof Warlikowski: Bardzo, tak. Ale boję się trochę Pani pytań. - Tutaj przed Panem byli naprawdę fajni ludzie... - Nie tego się boję, tylko że profil tego magazynu jest taki specyficzny... - ...że kobiecy? Dobrze, że Pan to mówi, bo ja nie wiem, co to jest profil gazety kobiecej. Coś jest OK albo nie. - Czytała pani ostatnio tekst w "Wysokich Obcasach" o spotkaniu dziennikarki z Isabelle Huppert? - Czytałam. - To było takie nowe, bardzo personalne. - Chociaż bohaterka nie mówi tam zbyt wiele. - Znam z prasy francuskiej takie półwywiady. Ale polska autorka poszła jeszcze dalej. Nawet nie mam zdania na ten temat. Była zdenerwowana tym, że Huppert najpierw nie przyszła, a na przełożone spotkanie spóźniła się znacznie. Nie miała więc materiału na "Wysokie Obcasy", gdzie teksty o kobietach zwykle są ciekawe, i to nie tylko przez sposób pisania, lecz także przez treść. Nie miała treści, więc opisała, złośli