EN

14.05.2002 Wersja do druku

Charon albo samoobsługa

NA ZNAKOMITY POMYSŁ wpadł Maciej Englert, aby sięgnąć po nieco zapomnianą powieść Ta­deusza Konwickiego "Wniebowstą­pienie". Wprawdzie niektórzy kry­tycy utrzymywali, że to bodaj naj­lepsza powieść pisarza, ale dopiero teatralna realizacja dowiodła, jak głębokie w niej tkwią zasoby inte­lektualne, moralne, emocjonalne. Stokroć sławniejsza "Mała Apoka­lipsa" okazuje się na tym tle zaled­wie ważnym utworem etapowym, gdy tymczasem "Wniebowstąpie­nie" zachowuje wartość uniwersal­nej metafory, jednocześnie tak da­lece związanej ze swoim czasem. Raz jeszcze potwierdza się znana formuła wielkiej sztuki, wiążącej konkret historyczny z uogólnie­niem. Sięgając po utwór tak wielowar­stwowy i tak silnie umiejscowiony w warszawskiej topografii Englert stanął przed zadaniem niemal nie­wyobrażalnym - powołania na sce­nie sennego widziadła stolicy, jej zakamarków i centrum z wynio­słym, niemal pod chmurami zawie­szonym tarasem widokowym Pała

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Charon albo samoobsługa

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna nr 111

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

14.05.2002

Realizacje repertuarowe