Jak rzadko który z aktorów obdarzony był nie tylko ponadnormatywnymi warunkami zewnętrznymi (bardzo wysokim wręcz "tyczkowatym" wzrostem, niewiarygodnie giętkim ciałem i dużą, podłużną twarzą o niebywale plastycznej mimice), ale także fenomenalną vis comica. Jego siłę komiczną porównywano do chaplinowskiej czy fernandelowskiej.
Samo jego pojawienie się na scenie wywoływało salwy śmiechu na widowni. Warszawiak (ściśle - prażanin z Zacisza) z dziada pradziada, z krwi i kości. Po ukończeniu warszawskiej PWST, skąd wyszedł "spod ręki" m.in. Aleksandra Zelwerowicza, który mówił o nim "wysoki na twarzy i pociągłego wzrostu", zaczął świetną od początku drogę zawodową. Świetną, choć nigdy, zwłaszcza w filmie, nie był wykorzystany na tyle, na ile pozwalały jego talent i kapitalne warunki zewnętrzne. Większość lat teatralnych spędził w Teatrze Narodowym, w tym u Kazimierza Dejmka, u którego zagrał m.in. Mefistofelesa w "Kordianie" czy doktora Becu w legendarnych "Dziadach", tych co wywołały burzę polityczną poprzedzającą Marzec 1968 roku. Ról zagrał w sumie setki (część także Teatrze Polskim, a po latach również np. w Teatrze Kwadrat), w tym wyborne role komediowe w przedstawieniach Fredry, Moliera, Szekspira, do których był stworzony, ale oczywiście także liczne