"Poławiacze pereł" Georgesa Bizeta (1838-1875) nie należą do arcydzieł literatury muzycznej. Czas, ten najbardziej sprawiedliwy sędzia, unieśmiertelnił nazwisko francuskiego kompozytora dzięki "Carmen". Bizet skomponował "Poławiaczy pereł" mając lat 25, była więc ta opera niejako twórczą zapowiedzią jego talentu. Umiarkowane powodzenie jakie zyskała trwa do dziś, gdyż jej niewątpliwymi walorami są melodyjne arie, duety i chóry, którym jednak trudno konkurować z późniejszą jakością twórczości Bizeta. Tak się złożyło, że warszawskich "Poławiaczy" zobaczyłam dopiero w kilka miesięcy po premierze ( miała ona miejsce 15 lipca br.). Na szóstym z kolei przedstawieniu w Teatrze Wielkim, widownia nadal jest pełna, co świadczy, że publiczność spragniona jest raczej rozrywki bez większych walorów artystycznych. Akcja opery dzieje się prawdopodobnie na Cejlonie, ale sądzę, że scenografka Marie Claire van Vuchelen zna ten rejon �
Tytuł oryginalny
Chała na perłowo
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 242