Józef {#os#5112}Szajna{/#} zainaugurował przed pięciu laty swój własny teatr ("Studio") w Warszawie przedstawieniem pt. {#re#7784}"Witkacy"{/#}. Potem był {#re#7718}"Dante"{/#}, a teraz gra swego "Cervantesa". Zdawałoby się: ambitne założenie prezentacji na scenie wielkich twórców oraz "syntezy" ich twórczości. Ale Szajna jest chyba ostatnim twórcą teatralnym, który mógłby tylko "przekazywać" innych twórców. Jest na to zbyt oryginalnym artystą o wyraźnie określonej osobowości twórczej. Nie było zatem ani Witkacego ani Dantego ani Cervantesa. Jest wszędzie - Szajna. I to jest oczywiste. Więc czy takie "biograficzne" prezentacje są słuszne? "Witkacego" i "Dantego" zbudował zresztą Szajna na fragmentach ich twórczości, na ich oryginalnym tworzywie, odpowiednio je co prawda przetasowując i wtapiając we własny świat teatralnej rzeczywistości. Natomiast "Cervantesa" napisał od początku do końca - na kanwie biografii twórcy "Don Kichota" oraz wyko
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 9