Niedawno pojawiła się nowa fala Hamletów. Zjawisko interesujące. I chyba symptomatyczne. Bo wprawdzie odwaga potaniała - jak to zauważył kiedyś Sandauer - ale nie do tego stopnia, by Hamlet spowszedniał, a inscenizacja jego miała ujść uwadze. Trudno w tych ryzykownych decyzjach teatralnych dopatrywać się jedynie pragnienia dowodów własnej chwały. Tego nie wystarczy. Z pewnością kryje się za nimi odczucie potrzeby społecznej, zamówienia społecznego. Czego szukali i co chcieli powiedzieć swojej publiczności ostatni inscenizatorzy Hamleta - łódzki, koszaliński i gdański? Nie oglądałem łódzkiego spektaklu. Omawiał go na tych łamach Andrzej Kral i nazwał Wstępem do Hamleta, wstępem do Hamleta jako całości, wstępem do Hamleta pełnego, nie zaś boleśnie skrzywionego i okaleczonego. Aleksandrowicz, inscenizator przedstawienia koszalińskiego, wyłożył dość jasno o co mu chodzi. Dla niego Hamlet stanowi substytut współczesnej sztuki moralno-p
Tytuł oryginalny
Cena prawdy. Na marginesie "Hamleta" gdańskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 21