Od premiery "Amadeusa" w Teatrze Polskim upłynęły już dwa tygodnie. Aktorzy się rozegrali, spektakl nabrał właściwej temperatury i być może jest to dopiero odpowiedni czas na ocenę. Publiczności przedstawienie się podoba. Widownia lubi bowiem oglądać na scenie opowieści o sławnych ludziach, zwłaszcza, gdy o ich życiu i śmierci krążyły i krążą do dziś, nie sprawdzone do końca legendy. Jedna z nich, dość mroczna, połączyła ze sobą na zawsze Wolfganga Amadeusza Mozarta i Antonio Salieriego. Innymi słowy geniusza z utalentowanym kompozytorem. Puszkin poświęcił Im swój dramat, Forman, wyróżniony wieloma Oscarami film, liczni autorzy - książki. O tym, że Salieri zazdrościł Mozartowi geniuszu, mówią prawie wszystkie źródła. Kopał Salieri pod Mozartem dołki na wiedeńskim dworze, przeszkadzał w karierze, rzucał kłody pod nogi. Te wszystkie intrygi przychodziły zaś Salieriemu tym łatwiej, bo był ulubionym kompozytorem cesarza Józefa
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór Wrocławia, nr 195