- Kiedy startowałam, zdumiało mnie to, że w Niemczech artyści pracujący w musicalu musieli udawać się na inne egzaminy, niż te przygotowywane dla aktorów pracujących w teatrach dramatycznych. Zasada była jasna - chcesz zagrać w musicalu, masz dobrze śpiewać, aktorstwo jest nieważne. Z drugiej strony, kiedy chciałaś wystąpić w przedstawieniu na podstawie Brechta, rzetelne śpiewanie było w niedobrym stylu. To się na szczęście w Niemczech wyluzowało, a w Polsce w międzyczasie zaostrzyło - mówi Celina Muza, wokalistka, aktorka, producentka muzyczna, mieszkająca i tworząca w Berlinie.
Celina Muza - polska wokalistka, aktorka, producentka muzyczna. Jest absolwentką Studia Wokalno-Aktorskiego przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, gdzie występowała m.in. w "Jesus Christ Superstar", "Żołnierzu królowej Madagaskaru", czy "Ja kocham Rózię". Od lat mieszka i tworzy w Niemczech. Aleksandra Bliźniuk: To w Pucku rozpoczęła Pani swoją edukację muzyczną. Czy kaszubska tradycja miała wpływ na Pani zainteresowania muzyczne? Celina Muza: I tak, i nie. Do dziesiątego roku życia mieszkałam w kaszubskiej wsi, Sławutowie, więc siłą rzeczy ocierałam się o język i zwyczaje kaszubskie. Ale tak naprawdę nie widziałam w tym nic wyjątkowego, wyrosłam w tym. Śpiewałam od dziecka, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, co robię i dlaczego. Robiłam to wszędzie, często na przykład na schodach wejściowych do szkoły podstawowej. Dlaczego na schodach akurat? Cóż Na Festiwalu Interwizji w Sopocie częstym elementem dekoracji były schody. Dopiero kie