Kontraktują relacje ze swoich ślubów, publikują w Internecie zdjęcia swoich dzieci umazanych kupą, na konferencjach prasowych wywlekają małżeńskie brudy, w kolorowych pismach sprzedają żałobę. Na wszystko jest specjalny cennik. Im odważniej, tym drożej. Czytelnik już nie chce byle czego. Polscy celebrities - od angielskiego słowa: "sława" - ludzie sławni. Może je już spolszczmy: celebryci. Czy jest granica, której nie przekroczą? - pisze Edyta Gietka w tygodniku Polityka.
Dawno temu (pięć lat to w mediach epoka) Anna Samusionek, polska aktorka znana z niewielkiej roli w serialu "Plebania", opowiadała o szczęściu z mężem Krzysztofem Zuberem, o Bogu, domu. W 2005 r. Samusionek zwierzyła się prasie, że mąż poprzebijał opony w jej samochodzie i łomocze do drzwi. Tak otwarcie mówiła o przemocy domowej, żeby szare kobieciny wiedziały, że życie to nie film, i nie czuły się gorsze, bo i celebrytom zdarza się szarpanina. Ostatnio tragedię w aktach (a właściwie "Faktach" i faktopodobnych) Samusionek, jej byłego męża i 3,5-letniej Angeliki, wyrywanej sobie z rąk, wielbiciele seriali mogli śledzić jak sensacyjny film. 27 czerwca, "Fakt": Zuber i Samusionek biją się o córkę. On porwał dziecko spod warzywniaka, potem zwołał konferencję prasową, żeby opowiedzieć w klubie Traffic, jak bardzo kocha Angie. 28 czerwca, "Fakt": Samusionek rozpacza, że Angie na pewno szlocha za mamą nocami. 29 czerwca, "Fakt": Postanawiają nie p