EN

1.10.1991 Wersja do druku

Celebrowany Don Juan

Zaczyna się obiecująco. Kurtyna idzie w górę, odsłania pustą scenę, którą modeluje tylko światło. Wchodzą Sqanarel i Guzman, dialog toczy się niespiesznym rytmem. Od razu wiadomo - aktorzy będą najważniej­si. Im służyć ma scenografia, wręcz neutralna, i reżyseria faworyzująca słowo, nie perypetie. Sqanarel nie przypomina ruchliwego, przymilnego totumfackiego, jakim przecież bywał. Powolny, ociężały, zdaje się nie kwapić do działania, z przyrodzonego lenistwa, może z tępoty? Ale aż zakipi w umoralniającej tyradzie "dowiedz się pan, że niebo karze bez­bożnika". Adam Ferency skąpi mu rysów poczciwości. Pobożność Sqanarela podszyta jest frazesem, moralność wątpliwa. Kłopoty zaczynają się w drugim akcie. Respekt reżysera wobec słowa i litery tekstu coraz częściej nie idzie w parze z jego interpretacją. Zaloty Pietrka (Grzegorz Wons) do Karolki (dobra rola Anny Majcher) rozciąga­ją się ponad miarę. Śmieszą chwilami, ale ich komi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Celebrowany Don Juan

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 10

Autor:

Barbara Osterloff

Data:

01.10.1991

Realizacje repertuarowe