- Pamiętam oświadczyny Jurka. Miał przyjechać z mamą. Dzwonek do drzwi, trzymał w dłoni kwiaty, ale był tak zdenerwowany, że wręczył bukiet mojej siostrze - wspomina Cecylia Kukuczka. Rozmowa w Gazecie Wyborczej Katowice.
Był elegancko ubrany, w wyprasowanej koszuli, krawacie i garniturze, jego mama też wystrojona. Moi rodzice od razu Jurka polubili, bo był bardzo serdecznym człowiekiem, pomocnym. Wiedziałam, że był zafascynowany górami. Cieszył się, że może w nich być, darzył je miłością. Góry to był jego zaczarowany świat, dlatego nigdy nie postawiłam go w sytuacji, żeby musiał wybierać między mną, a górami. Oczywiście, czasami byłam wkurzona, wręcz wściekła, bo zdarzały się sytuacje trudne, powinien być przy mnie, a nie był. Nawet, gdy był w Katowicach, ciągle gdzieś gnał, wciąż był w towarzystwie, w jakiejś grupie ludzi. Nigdy nie potrafiłam mu niczego zakazać, nie stawiałam warunków. Nie bałam się o niego, byliśmy młodzi, człowiek odsuwa od siebie myśl o śmierci. Wiedziałam, że miał przyjaciela, który zabił się w Tatrach, Jerzy często chodził na jego grób, ale taki wypadek nie mógł się przecież przydarzyć mojemu mężowi. Innym