Przedstawienie jest przerysowanym pastiszem, niebanalną satyrą i autorską improwizacją na temat sztampowej, ale uwielbianej przez wszystkich hollywoodzkiej perełki - o "Casablance" w reż. Michała Siegoczyńskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie pisze Anastazja Popławska z Nowej Siły Krytycznej.
Czy można zrobić spektakl teatralny dla kinomanów? Czy dekonstuując niespełna 70-letnie dzieło światowej kinematografii uda się podważyć jego wartość, a przy tym uwydatnić drugie dno? I bez patosu nadać mu nowy sens? Michał Siegoczyński, reżyser najnowszej premiery w Teatrze Powszechnym, postanowił rozebrać na części popkulturowy mit legendarnego filmu Michaela Curtiza z 1942 roku. "Casablancę" - słynną hollywoodzką produkcję przerobił na intertekstualny spektakl o relacjach międzyludzkich, wyświechtanych archetypach, instrumentalnym traktowaniu kobiet, wojnie, dzikich namiętnościach, samotności i wewnętrznej pustce. Siegoczyński bawi się fabułą filmu, momentami całkowicie ją zmienia, dopisuje nowe sceny, a cytując znane i oklepane frazy nadaje im kolejnych niekonwencjonalnych znaczeń. Reżyser bawi się także konwencją filmową. Funkcjonalna scenografia zbudowana z dwóch białych ścian i jednej częściowo oszklonej, za którą znajduje si�