"Caryca Katarzyna" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Grzegorz Kozera na swoim blogu Notes Poetycki.
Od razu powiem, że nie nudziłem się podczas premiery "Carycy Katarzyny" według scenariusza Jolanty Janiczak w Teatrze im. Żeromskiego. Wyjść w trakcie przedstawienia też nie miałem ochoty. A mówiąc dokładniej - podoba mi się inscenizacja zrealizowana przez Wiktora Rubina i dobrze zagrana przez wszystkich aktorów. Za to sam scenariusz już mniej, chociaż monolog Stanisława Augusta Poniatowskiego jest w porządku. Gdyby nie ten tekst, miałbym pewne problemy z określeniem, o co autorce chodzi. Choć może teraz mam jeszcze większe. Ale właściwie pisanie o spektaklu powinienem zacząć inaczej. Np. tak: proszę Państwa, po kilku premierach na kieleckiej scenie, gdzie przed publicznością obnażali się wyłącznie aktorzy, tym razem tego aktu odwagi dokonała Marta Ścisłowicz, grająca tytułową postać. Dzielna aktorka przez połowę przedstawienia występuje nago lub półnago. Gwoli ścisłości muszę zaznaczyć, że jeden z aktorów również się rozbier