"Caryca Katarzyna" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Krzysztof Sowiński na blogu bez przeginania.
Grubo ponad godzinę golizny, pokazywania na scenie "cycków" - mówiąc językiem przedstawienia - by na koniec widz usłyszał, wygłoszony jak prawdę objawioną - banał o tym, że Polska to nienormalność. Banał i uproszczenie, które przez ostatnie lata tak często powtarzał mainstream. Najnowsza propozycja Teatru im. S. Żeromskiego w Kielcach, to "Caryca Katarzyna", pióra Jolanty Janiczak. Autorka uważa, że historia to plotka, tekst, najczęściej tworzony przez świat mężczyzn, więc i ona czuje się upoważniona, do napisania swojego. Jak mówi ma gdzieś tzw. prawdę obiektywną, zatem "subiektywizuje". Dla niej historia Katarzyny, to "droga ciała na tron, polityka pisana ciałem i na ciele". To ten temat ją zajmuje, gdyż jej zdaniem "o podstawowych dla kobiet sprawach dyskutują politycy płci męskiej z biskupami". Pewnie jej chodziło o Polskę i katolików. Na ten temat politycy w innych krajach i z innymi hierarchami nie dyskutują? Pytam skromnie To