"Carmen" w reż. Wiesława Ochmana w Operze Śląskiej w Bytomiu. Pisze Aleksandra Czapla w dodatku do Gazety Wyborczej.
Femme fatale o hiszpańskiej duszy, świadoma swojej erotycznej siły kobieta, o której marzą wszyscy mężczyźni - sceniczna Carmen podczas paryskiej premiery w 1875 r. była skandalem. Dziś owa niemoralna, niewierna bohaterka nie wywołuje już oburzenia. Niemniej cała pikanteria i dynamika teatralnego widowiska zależy od jej scenicznego temperamentu. Owego temperamentu w walce na damsko-męskie namiętności nie można odmówić Alicji Węgorzewskiej, kreującej tytułową postać w "Carmen" Opery Śląskiej w Bytomiu. Uwodzicielska i prowokująca, od pierwszych chwil dominuje na scenie, kusi, uchylając niemały rąbek spódnicy. Węgorzewska drapieżnie kradnie uwagę widowni przez pierwsze dwa akty, jednak im bliżej finału, jej sceniczne emploi rozmywa się w mało wyrazistym spektaklu. Niestety, bytomskiej "Carmen" zabrakło inscenizacyjnego charakteru. Sztuka operowa prowokuje przede wszystkim dwa zmysły: nęci muzycznie słuch i intryguje oko. Tymczasem w insceniza