EN

19.01.1989 Wersja do druku

"Car Mikołaj" - czyli marzenie o cudzie

Punkt wyjścia dramatu Ta­deusza Słobodzianka "Car Miko­łaj" przypomina nieco Gogolowskiego "Rewizora": oto zmyleni pozorami ludzie zgłaszają się do człowieka, którego biorą za ko­goś innego. Ten z początku bro­ni się przed mistyfikacją, ale z czasem coraz lepiej wchodzi w narzuconą rolę, zaczyna czerpać z tej ryzykownej gry przyjem­ność i korzyści. Kogo łatwiej udawać: rewizora, czy cara Miko­łaja II Romanowa? Nie wiem. Na pewno wszakże ktoś, kto de­cyduję się podjąć tego rodzaju grę, musi mieć wiele talentu aktorskiego. I Chlestakowowi, i Mikołajowi Regisowi, bohaterowi "Cara Mikołaja", owej umie­jętności nie brakuje. Dlaczego jednak mieszkańcy białoruskiej wsi tak bardzo pragną, aby handlarz świętych obrazków był imperatorem Wszechrosji, cudem ocalonym przed egzekucją? To już nasza słabość: nie chcemy, nie pozwa­lamy, aby wielcy tego świata podlegali tym samym prawom, co zwykli ludzie. Gdy umiera wybraniec - prędzej czy póź­

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Ludowy nr 16

Autor:

Anna Sawicka

Data:

19.01.1989

Realizacje repertuarowe