Wielu rzeczy brakuje w najnowszej premierze warszawskiego Teatru Dramatycznego. Z pewnością jedną z nich jest jasność przekazu. Długimi chwilami nie wiadomo, jakie wartości z dramatu Puszkina "Borys Godunow" i dzieł Musorgskiego chciał polskiej publiczności przekazać reżyser Andriej Moguczij. Mało tego, mniej zorientowani w historii Wielkiej Smuty widzowie mogą się pogubić, kto kogo i dlaczego morduje. Z drugiej strony - spektaklowi nie brakuje rozmachu, i to, dodajmy, udanego. W trans niemal wprawia wspaniała muzyka rosyjskiego mistrza, połączona udanie przez Aleksandra Manockowa z polskimi nutami ludowymi. Doskonałe scenografia i kostiumy ocierają się o monumentalizm. Zachwyca nie tylko śpiew, ale przede wszystkim wyśmienita gra zespołu aktorskiego Dramatycznego (doskonały Adam Ferency, bardzo dobrzy m.in. Dominika Kluźniak i Władysław Kowalski), wzmocnionego tak uznanymi gośćmi, jak Krzysztof Majchrzak czy Anna Nehrebecka. To wszystko niezaprzeczalne a
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd nr 43