Wałbrzyski Teatr im. Szaniawskiego już wielokrotnie udowodnił, że nie ma dla niego przedsięwzięć niemożliwych. Tym razem chce zaprezentować publiczności adaptację "Z zimną krwią" Trumana Capote [na zdjęciu]. Zanim jednak wałbrzyszanie zobaczą amerykańską klasykę, teatr musi uzyskać prawa do adaptacji od hollywodzkiej agencji - pisze Mateusz Mykytyszyn w Wiadomościach Wałbrzyskich.
Z pomysłem wystawienia "Z zimną krwią" wystąpił młody reżyser, Artur Tyszkiewicz, którego "Iwona księżniczka Burgunda" święciła triumfy w poprzednim sezonie. - Chciałbym wyreżyserować Capotego z dwóch powodów. W mojej głowie trwa wewnętrzna walka na temat najwyższej kary dla tych, którzy brutalnie odebrali życie innym, ale również tego, że przecież mordercy to również istoty ludzkie. Drugi powód to niesamowita dokumentacyjna narracja "Z zimną krwią", która doskonale zaprezentuje się na scenie - przekonuje Tyszkiewicz. W realizacji pomysłu Tyszkiewicza wspierają go dyrektorka wałbrzyskiej sceny, Danuta Marosz oraz kierownik artystyczny, Piotr Kruszczyński. - Bardzo chcemy, aby Artur ponownie u nas reżyserował. Wszyscy reżyserzy, których Wałbrzych wypromował wracali do nas. Ponadto spektakl ten, byłby bardzo ważnym głosem w dyskusji na temat kary śmierci, tak gorącej obecnie w naszym kraju. - wyjaśnia Kruszczyński. Wałbrzyski teatr od