EN

6.11.1977 Wersja do druku

Cały z tradycji

W pierwszych partiach przedstawienia nie ma go na scenie. I choć w sztuce Nowaczyńskiego gra wypróbowana stawka artystów, widzowie wyraźnie oczekują na niego. Wreszcie, kiedy otoczony świtą wchodzi żywo monologując - zrywają się oklaski. Widownia wita owacyjnie ulubionego aktora.

Jest bowiem Świderski nie tylko popularny, ale cieszy się prawdziwą sympatią: i choć czasami tu i ówdzie zarzuca mu się nadmierną dbałość o efekt zewnętrzny, to przyjmowany jest z entuzjazmem i bez zastrzeżeń wśród szerokich kręgów miłośników sceny ceniących dosadność i wyrazistość rysunku tworzonych przez niego roi. No i umiejętności transformacyjne. Jeden z ostatnich mistrzów charakteryzacji zmieniających swą twarz nie do poznania. Jeden z ostatnich - bo iluż by jeszcze można wymienić: Tadeusza Łomnickiego, Czesława Wołłejkę, Zbigniewa Zapasiewicza... Istnieje w polskim teatrze tradycja grania Wielkiego Fryderyka, której początek dał Ludwik Solski. Piekielny starzec o kościstej twarzy i wydatnym nosie, ostry, zgryźliwy, despotyczny, niemal zrośnięty z laską służącą mu równocześnie za oparcie, za królewskie berło i za szablę. Wystudiowany w każdym ruchu, prawdziwy w stroju, w najdrobniejszym rekwizycie. Słynne, dziś już leg

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Cały z tradycji

Źródło:

Materiał nadesłany

"Stolica" nr 45

Autor:

Henryk Bieniewski

Data:

06.11.1977

Realizacje repertuarowe