CO prawda nie śmieszy mnie humor "Trembeckiego" w warszawskim Teatru Ateneum, ani nie zachwyca pomysłowość inscenizacyjna "Karłowicza" w Łodzi, ale faktem jest, że Adam Hanuszkiewicz zrealizował dwa kasowe przedstawienia, na które drzwiami i oknami wali publiczność obu miast. Będzie więc znowu o Hanuszkiewiczu, który zachował jak widać dawną swą witalność oraz tajemniczy urok, dzięki któremu zniewala aktorów kolejnych teatrów. Mówiono mi, że przed każdym spektaklem "Karłowicza" Hanuszkiewicz urządza seanse koncentrujące tancerzy, na które ci ostatni biegają z ochotą i entuzjazmem, niczym na masońskie praktyki. Po dwóch ostatnich premierach nie mam już żadnych wątpliwości, że twórca legendarnej "Balladyny" jest dziś najlepszym polskim reżyserem komercyjnym i gdyby tylko w Warszawie zamiast Ściany Wschodniej był Broadway, Hanuszkiewicz byłby jego niekwestionowanym królem. Ma bowiem świetne wyczucie "kasy", potrafi za każdym raz
Tytuł oryginalny
Cały ten Hanuszkiewicz (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 11