- Kto nas najbardziej irytuje w salach teatralnych i koncertowych? - o denerwujących zwyczajach teatralnej publiczności pisze Mateusz Borkowski w Gazecie Wyborczej - Kielce.
Do niedawna największą zmorą zarówno wykonawców, jaki publiczności były dzwoniące w trakcie spektakli i koncertów telefony. Choć coraz częściej pamiętamy o wyciszaniu dzwonków, to powstał nowy problem związany z używaniem urządzeń elektronicznych. Ale po kolei. Jeśli o mnie chodzi, to w ścisłej czołówce irytujących zachowań, poza osobami, które mimo głośnych komunikatów zapominają wyciszyć swoje telefony, znajdują się melomani-gruźlicy, którzy bez względu na porę roku zaczynają kaszleć tuż po pierwszych taktach. Zwykle swoją partię rozpoczyna jeden solista, który kaszle w najmniej spodziewanym momencie. Ośmieleni tym faktem inni "kaszlowicze" ujawniają się stopniowo, wchodząc kolejno niczym glosy w fudze. Jedni prowadzą temat, inni realizują kontrapunkt. Tak było ostatnio podczas wspaniałego "Eugeniusza Oniegina" w Operze Krakowskiej. W zachwycaniu się pięknymi głosami Mariusza Kwietnia i Anamariji Knego dotkliwie przeszkadzały mi