Artur Guzicki: Do inscenizacji "Zony" w teatrze w Legnicy zainspirował pana film Andrieja Tarkowskiego "Stalker". Czy warto odkurzać takie opowieści i pokazywać je młodej publiczności? LECH {#os#1789} RACZAK{/#}: Zawsze warto pytać, czy jesteśmy tacy, jakimi sami siebie postrzegamy i czy warto odbywać podróże, żeby tę wiedzę weryfikować. "Zona" nie jest prostym przełożeniem na scenę tego, co na ekranie dwadzieścia lat temu zrobił Tarkowski. Chcę, by przedstawienie - w przeciwieństwie do filmu, wyciszonego, statycznego - było dramaturgicznie klarowne, dynamiczne, rozbuchane. Pokoleniu dzisiejszych licealistów "Stalker" kojarzy się z grą komputerową. Nie wiedzą, że Tarkowski nakręcił taki film. Nawet nie mają szansy go zobaczyć. Mój widz może nic nie wiedzieć ani o filmie, ani o jego przesłaniu. Moim zadaniem jest stworzenie atrakcyjnego widowiska. Mam nadzieję, że tak jak wcześniejsze spektakle tego je-atru, zobaczy je
Tytuł oryginalny
Cały świat jest prowincją
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 129