Krzysztof Babicki prawdopodobnie zrobił najlepsze przedstawienie, odkąd przyszedł do Lublina. Piszę prawdopodobnie, bo żeby się upewnić, z przyjemnością pójdę na "Caligulę" jeszcze raz. Reżyser wziął na warsztat dzieło życia Alberta Camusa, w którym znakomity pisarz sportretował Gaiusa Juliusa Caesara, trzeciego po Oktawianie Auguście i Tyberiuszu władcę Cesarstwa Rzymskiego zwanego Caligulą, którego rzymscy historycy przedstawili jako niepoczytalnego despotę, tyrana i sadystę. Camus podał w wątpliwość sądy Swetoniusza, Tacyta i Seneki. Jego Caligulą po śmierci ukochanej siostry Druzylli znika na trzy dni. Poznajemy go na scenie, gdy wraca odmieniony przez cierpienie. Śmierć nie jest w stanie zagłuszyć przejmującego poczucia pustki młodego cesarza. Urządza swoim poddanym krwawe widowisko, niszczy porządek, gwałci sprawiedliwość, arogancja władzy sięga zenitu. "Gdybym dostał księżyc, gdyby wystarczała miłość - wszystko by się zmi
Tytuł oryginalny
Caligulo, wróć!
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Wschodni Lubelski nr 263