Wciąż jeszcze zdania są podzielone i wciąż jeszcze nie ma pewności czy Szekspir, czy Calderon winien być uznany za najwybitniejszego dramatopisarza świata. Z roku na rok Calderon zyskuje na znaczeniu. Pewne jest tylko, że waga problemów o wymiarze ostatecznych i wieczna powrotność zdarzeń życiowych przez obu w dramatach podejmowanych - obu do tego tytułu upoważnia. A także fakt, że z nich dwóch Szekspir cieszy się popularnością o wiele przekraczającą znajomość dzieła Calderona. Dziś. Bo jutro może przynieść renesans tego ostatniego. I wszystko - nowe przekłady, wybitni reżyserzy sięgający po jego dzieła, zainteresowanie aktorów dla bogactwa i typów postaci zdają się ten renesans zapowiadać. Jeśli idzie o Polskę, myślę, że zaciekawienie dla Calderona będzie wzrastać z rozmaitych powodów. Wśród nich trzy będą chyba decydujące: istnienie utalentowanego i rozmiłowanego w Calderonie przekładowcy, początkowo niespokojne i histeryczn
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 4