"Śmierć Dantona" Georga Büchnera w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Tomasz Flasiński w Teatrze dla Was.
Powiem tak: gdyby nie recenzencki obowiązek, z nowej premiery Barbary Wysockiej w Teatrze Narodowym uciekłbym w przerwie. Kto widział jej świetnego "Juliusza Cezara" w Powszechnym, niech sobie wyobrazi brata bliźniaka tamtego spektaklu, z którego jakiś zły wampir wyssał życie prawie do ostatniej kropli. To o tyle zadziwiające, że Wysocka słynie z umiejętności inscenizowania tekstów najbardziej choćby niewdzięcznych pod tym względem. Tymczasem "Śmierć Dantona", debiutancki dramat młodziutkiego Georga Büchnera, to materiał bardzo wdzięczny. W kontrze do powszechnego w jego czasach przedstawiania sław rewolucji francuskiej jako posągowych reprezentantów Idei (niezależnie od tego, czy autor te idee cenił, czy nie), nieuznający autorytetów młokos utkał swoich jakobinów i ich towarzyszy z krwi, kości i spermy. "Gra o tron" w wersji oświeceniowej? Coś więcej. Prócz polemiki z brązownikami epoki i wiwisekcją mechanizmów Rewolucji Büchner wplót