Znajdujemy się w opuszczonym teatrze. Straszą odrapane drzwi i niechlujnie otynkowana ściana. Scenografia nie mieści się na scenie, włazi na widownię. Wygląda jak skład dekoracji. Dominuje barwa starego, jasnego drewna. Z boku jeszcze prostokątna plama zgaszonej czerwieni, spłowiałego od słońca obicia. Rozrzucone w nieładzie drewniane krzesła z plenerowego teatru, gdzie niegdyś zadebiutowała Zarieczna, okupują pierwsze rzędy widowni. Jeszcze raz aktorzy Grzegorzewskiego zagrają przed pustymi fotelami. Jak kiedyś w teatrach Łodzi, Wrocławia i Krakowa. Przywołują postaci z dramatu Czechowa, aby opowiedzieć o klęsce teatru. Nikt jak Grzegorzewski nie zna tajemnicy teatralnego piękna. Jeśli przez dwie godziny dręczy nasz wzrok widokiem obskurnej ściany z mokrymi zaciekami, nie czyni tego bezinteresownie. Przedstawienie rozpoczyna się niepostrzeżenie. Przy zapalonych na widowni światłach wchodzi Masza. Powoli zbliża się do proscenium. Staje twarzą do
Tytuł oryginalny
Cadavre Exquis
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 4