Musical "Cabaret", jak niemal wszystkie wielkie dzieła tego gatunku, dotarł do nas z opóźnieniem "zaledwie" 26. lat, licząc od dnia jego broadwayowskiej premiery. Choć jest on muzyczną wersją sztuki Johna Vandrutena "I am a Camera", opartej z kolei na podstawie powieści "Berlin stories" Christophera Isherwooda, to jednak kojarzy się niemal wyłącznie z arcygenialnym filmem Boba Fosse'a i z niezapomnianymi kreacjami Lizy Minelli, Joela Greya i Michaela Yorka. Pierwszy skruszył lody Jan {#os#637}Szurmiej{/#}, wystawiając musical {#au#1610}Kandera{/#}, Masterotfa i Ebba we wrocławskiej Operetce w czerwcu zeszłego roku. W niespełna trzy miesiące po tym wydarzeniu, Teatr Rozrywki w Chorzowie zaprezentował swoją wersję tego utworu w inscenizacji i reżyserii Marcela {#os#740}Kochańczyka{/#}. I właśnie to przedstawienie mieliśmy okazję gościć przez dwa wieczory w Teatrze Słowackiego. Cała uroda chorzowskiego spektaklu sprowadza się niestety tylko do jednego, al
Źródło:
Materiał nadesłany
Czas Krakowski nr 17