Witkacemu, jak wiadomo, zdarzało się pisać i malować pod wpływem narkotyków. Czy to znaczy, że jego twórczość trzeba odczytywać w podobnym stanie umysłu?
Obraz naćpanej widowni, oglądającej jego dramaty bądź pastele, byłby dla Witkacego spełnieniem marzeń. Z przyczyn oczywistych takie zespolenie artysty z publicznością nigdy nie było, nie jest i - miejmy nadzieję - nigdy nie będzie możliwe. Skutkiem ubocznym, nazwijmy to, bezpiecznej postawy odbiorów godzinnego spektaklu "C-AKTIV" było zdumienie rysujące się na twarzach wielu osób i znaki zapytania, desperacko migające w oczach wielu widzów. Teoria czystej formy Witkacego wyjmowała sztukę spod jurysdykcji logiki i symbolizmu - promowała wyłącznie doznania metafizyczne. I tym tropem poszedł Konrad Imiela, który stworzył nie tyle przedstawienie w klasycznym rozumieniu, co zabawną impresję na temat wizji Witkacego. Impresję bardzo plastyczną, dynamiczną, metafizyczną i abstrakcyjną. Gdzie bohaterowie działają bez konsekwencji. Gdzie w setkach neologizmów sens ledwie się tli. Gdzie fabuła to jakiś żart. Cezary Studniak jako sfrustrowany artysta