O roli w poniedziałkowej premierze Teatru TVP i o kosztach sławy Grzegorz Małecki opowiada w Rzeczpospolitej Małgorzacie Piwowar.
Rzeczpospolita: W spektaklu "Zabójcza pewność" aktor przyjmuje zlecenie od osoby prywatnej, która chce, by w jej domu przeczytał tekst sztuki. Czy taka sytuacja mogłaby się zdarzyć naprawdę? Grzegorz Małecki: Absolutnie tak. Aktorzy są bardzo łasi na pieniądze. Nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i w Polsce... Przyjąłby pan takie zlecenie? - Hmm... Czułbym się pewnie nieswojo proszony przez nieznaną autorkę o przeczytanie za pieniądze jej sztuki tylko dla niej, w jej domu. Ale kto wie... Taka sytuacja nie zdarza się codziennie, ale i nie wzbudza specjalnych podejrzeń. Po prostu - była tancerka napisała sztukę. Dopiero kiedy aktor się u niej pojawia, zauważa, że tekst miesza się z rzeczywistością. Bardzo to dziwne, metafizyczne, niepokojące. Dlaczego? - Bo to także opowieść o tym, jak dalece przypadek, niewyłowiona z czasu chwila, wpływa na nasze życie. Jak drobny krok, niewielki gest może odmienić los nie tylko nasz, ale innych osób. I o tym