"Jabłko" w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.
Temat "Jabłka" Verna Thiesesena trudno uznać za banalny, ale za typowy - jak najbardziej. Miłosne trójkąty są w naszej obyczajowości tak powszechne, że wydawać by się mogło, iż teatr niewiele może wnich odkryć. Dlaczego jednak dzieje się tak, że na dwudziestym przedstawieniu "Jabłka" w Teatrze im. A. Mickiewicza w Częstochowie sala wypełniona jest po brzegi, a ludzie wstrzymują kaszel, czekając do kolejnego wyciemnienia? Otóż Tomaszowi Dutkiewiczowi, a przede wszystkim aktorom, udaje się rzecz trudna - ominięcie pułapki melodramatycznego szantażu wobec widzów. Bo z wierzchu to jest melodramat; bez wątpienia. Oto sfrustrowany bezrobociem mąż czuje się dobity chłodnym racjonalizmem żony, biorąc jej zaradność za despotyzm. Zafascynowany, także fizycznie, młodą dziewczyną, wróci jednak do żony w momencie, gdy ta zachoruje na raka. Wróci i pokocha na nowo, silniej niż przedtem. Proste jak w brazylijskiej noweli, ale tylko w streszczeniu. W spek