Zdaniem prokuratury w Śląskim Teatrze Tańca w Bytomiu dochodziło do wyłudzenia publicznych pieniędzy. Jednemu z pracowników postawiono zarzut podrabiania dokumentów.
Afera wokół teatru nabrzmiewa od roku, kiedy norwescy partnerzy tej placówki w projekcie "Most Tańca" wykryli fałszywe pokwitowania wypłat i zaczęli domagać się na szczeblu rządowym zwrotu całej dotacji z odsetkami, czyli ok. 800 tys. zł. Wtedy o podejrzeniach, że współpracownicy odpowiedzialni za finansowe kontakty z zagranicą mogli okradać samorządowy teatr przez kilka ostatnich lat, doniósł do prokuratury przerażony założyciel i dyrektor ŚTT Jacek Łumiński. Zwolnił zastępcę, któremu ufał od 14 lat, księgową, administrację, większość zespołu i próbuje z nowymi ludźmi sprzątać bałagan w teatrze. Wsparcie dla dyrektora Kłopot w tym, czy on sam jest wiarygodny dla nowych władz Bytomia, które najwyraźniej nie mają zamiaru wydawać tak gigantycznych kwot (około 1 mln zł) na teatr, co poprzednie. Zastanawiają się też, czy Łumiński, któremu w styczniu skończy się kontrakt, powinien zachować stanowisko. Jemu samemu na tym zale�