Bezpodstawne zwolnienia i zatrudnianie rodziny znalazły się na czele listy z zarzutami, które związkowcy stawiają szefom Opery Śląskiej w Bytomiu.
Teraz instytucję kontrolują jednocześnie i urząd marszałkowski, i Państwowa Inspekcja Pracy. Kontrole to efekt pism, które na początku kwietnia wysłała do urzędników "Solidarność" z Opery Śląskiej. "Dyrektor Tadeusz Serafin (...) prowadzi politykę kadrową opartą na nepotyzmie i technikach mobbingowych, obsadzając na kierowniczych stanowiskach członków swojej rodziny (...) niemających należytej wiedzy i kompetencji, jednocześnie zwalniając zasłużonych dla teatru pracowników z dużym stażem pracy, doświadczeniem i przygotowaniem merytorycznym" - napisali związkowcy. Przewodniczący Marian Bugdoł przypomina, że fala zwolnień zaczęła się w marcu 2013 roku od kierownika działu transportu opery. - Został wezwany na dywanik do dyrektora Serafina, który postawił mu ultimatum: albo kilka wziętych z sufitu nagan wpisanych w papiery - co jest równoznaczne ze zwolnieniem dyscyplinarnym z pracy - albo wypowiedzenie umowy w ramach porozumienia stron -