Wobec "Klątwy" nikt nie pozostaje obojętny, przedstawienie wciąga, intryguje, szokuje. Staje się punktem wyjścia wielu dyskusji. Ludzie zaczynają ze sobą rozmawiać o sztuce, teatrze, kulturze. Choć prowadzenia merytorycznej dyskusji wielu musi się jeszcze nauczyć... - o spektaklu wg Stanisława Wyspiańskiego w reż. Olivera Frljicia w Teatrze Powszechnym w Warszawie pisze Marta Żelazowska z Nowej Siły Krytycznej.
"Klątwa" Olivera Frljića stała się jednym z najbardziej dyskutowanych wydarzeń kulturalnych od czasu premiery "Śmierci i dziewczyny" w Teatrze Polskim we Wrocławiu - spektaklu, do którego reżyserka Ewelina Marciniak zaprosiła aktorów porno. W Teatrze Powszechnym w Warszawie powieszono natomiast figurę Jana Pawła II. W Polsce znów zawrzało. Episkopat wydał oficjalny komunikat, że "Klątwa" znieważa papieża Polaka. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie obrazy uczuć religijnych. O spektaklu mówili wszyscy. Większości zabierającej głos w tej sprawie nie przeszkadzał fakt, że przedstawienia nie widzieli. Do wyrobienia opinii wystarczyły bowiem prezentowane w mediach fragmenty "skandalicznych" scen. Reżysera okrzyknięto "objazdowym prowokatorem", a spektakl nazwano pseudosztuką. Pod teatrem ustawiały się grupy protestujących, a bilety sprzedawały się jak świeże bułeczki. "Klątwa" reżysera skandalisty, skandalem dla skandalu jednak nie jest.