"Święta Joanna szlachtuzów" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Małgorzata Karbowiak
w Kalejdoskopie.
Bardzo młody reżyser wziął na warsztat bardzo starą, bo napisaną w pierwszej połowie XX wieku sztukę i zrobił z niej swoisty traktat o współczesności. Reżyser to Jarosław Tumidajski, a o dramaturgu Bertolcie Brechcie staraliśmy się ostatnimi laty nie pamiętać ze względu na jego nieukrywaną awersję do kapitalizmu i wolnego rynku. Sztuka zaś - "Święta Joanna szlachtuzów" - jest pewnego rodzaju dyskursem ideologicznym, co przed reżyserem stawia niebotyczne trudności. No i co? Brecht w optyce dzisiejszego trzydziestolatka okazał się tak aktualny, że niektórzy widzowie będą się spowiadać z wizyty w teatrze. Bo nie oszczędza się tu nikogo. Reżyser, zarazem autor adaptacji, wykreował na scenie świat znany z dzisiejszych doniesień medialnych z całą jego przewrotnością w dążeniu do sukcesu finansowego za wszelką cenę. Wszyscy robimy np. w mięsie. Tyle że jedni ubijają wielkie interesy, tworząc własne zasady etyczno-moralne i reguły gry rynk