Kabaretu Pod Egidą - pisze DANIEL PASSENT w Polityce. Na próżno dziś szukać wymazanych dawnych autorów w okolicznościowych wiadomościach TVP Kultura czy w historii kabaretu Pod Egidą ("Jan Pietrzak zaprasza"), która jest przedstawiana jako jedna ciernista droga przez mękę, pasmo prześladowań w PRL i w III RP, aż do czasu, kiedy Egida stała się oficjalnym kabaretem IV RP, na którym bawi się Rodzina Kaczyńskich. Oto do czego prowadzi obecna polityka historyczna: pisze historię kabaretu od nowa.
Postanowiłem się zdekonspirować, kiedy przeczytałem, że z okazji 40-lecia kabaretu Minister Kultury i Dziewictwa Narodowego wręczył artystom odpowiedni medal (Serdecznie gratuluję!). Później - również przypadkiem - dowiedziałem się, że w Teatrze Polskim odbył się jubileuszowy występ Pod Egidą, który swoją obecnością uczcił znany z poczucia humoru premier Jarosław Kaczyński. Nie miał czasu zaszczycić Trybunału Konstytucyjnego, ale miał czas pójść do kabaretu, gdzie jest jego miejsce. Świadczy to o tym, jak bardzo obecny rząd dba, żeby było śmiesznie. Ostatnia wypowiedź premiera, który porównuje proces Eichmanna z procesem Jaruzelskiego śmieszna nie jest, jest makabryczna, zawstydzająca, i cieszę się, że nie byłem na akademii z J.K. Na pewno było równie śmiesznie jak wtedy, kiedy Pod Egidą bywał premier Cyrankiewicz, a później Lech Wałęsa. (Na tamtym spektaklu akurat byłem). Podobnie jak Ryszard Marek Groński - który był jednym