- Role artysty są różne tak samo, jak różni są artyści. My napisaliśmy sobie role dość trudne: staramy się podnosić i rozumieć rangę tego, co się dzieje w społeczeństwie, w polityce, w kulturze. Pamiętać o tym, że właśnie teraz na nowo dzieje się historia i możemy mieć na nią wpływ - mówią Strzępka i Demirski w Przeglądzie.
Strzępka i Demirski nikogo nie oszczędzają: ani "Pancernych", ani mistrza Andrzeja od epopei narodowych, ani powstańców. A widzowie muszą się kryć przed ostrzałem. Nie obrażają się za nazywanie ich lewicowcami i poważnie mówią o społecznym posłannictwie artysty. Monika Strzępka i Paweł Demirski swoje miejsce odnaleźli (przynajmniej na razie) w wałbrzyskim teatrze. A przy okazji złe czasy nastały dla starych bohaterów literackich. Gustlik jako Murzynka w jankeskim mundurze. Wracają na telewizyjne ekrany systematycznie; wakacyjne powtórki wręcz nie mogłyby się bez nich obyć. "Czterej pancerni i pies". Ustroje upadają, zmienia się oficjalne rozumienie historii, a przygody pancernych wciąż są chętnie oglądane. Które to już pokolenie Polaków rozśmiesza do łez choćby epizod, jak Gustlik je jajko, goniąc je widelcem po talerzu? Mnie tymczasem przestało to rozbawiać, odkąd w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu zobacz