EN

9.06.2007 Wersja do druku

Był kiedyś teatr Kępczyńskiego

Wojtek Kępczyński potrafił swoją pasją zarażać osoby, które tylko dzięki niemu stawały się częstymi bywalcami teatru. Umiał stworzyć cudowną atmosferę towarzyską. Jego dorobek zniszczono - pisze Maciej Krysiński w Gazecie Wyborczej - Radom.

I znowu radomskie władze będą wybierały dyrektora teatru. Myślę, że nieoficjalnym kryterium będzie: - czyj to jest znajomy i z jakiej opcji, - co może zrobić dla nadania rozgłosu władzy, - czy będzie posłuszny przełożonym, pracownikom i oczywiście związkom zawodowym. Po długich konkursach parę razy odwoływanych i wznawianych zostanie wreszcie wyłoniona nikomu nieznana osoba, z którą nikt w świecie artystycznym nie będzie się liczył. Ludzie starsi pamiętają z lat komuny, że stanowiska mogli zajmować tylko członkowie partii i z rekomendacją partyjną. Po krótkim okresie "Solidarności" do tego wróciliśmy. Człowiek z pasją W życiu nie tylko pieniądz, samochód czy działka przedstawiają jakąś wartość. Są wartości większe. Być dobrym nauczycielem i mieć absolwentów, którzy korzystając z przekazanej wiedzy, zapisali się godnie w dziejach miasta, województwa, a może Polski. Być dobrym lekarzem, nieść ludziom ulgę

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Był kiedyś teatr Kępczyńskiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Radom nr 133

Autor:

Maciej Krysiński

Data:

09.06.2007