Trzy lata temu symbolem bydgoskiego Festiwalu Prapremier było jajo. Zastanawiano się, jakie pisklę wyda ono na świat. Dziś można już powiedzieć, że pisklę rozwinęło się w stworzenie inteligentne, z charakterem i seksowne (w sensie energetycznym).
Z pełnym przekonaniem ogłaszam, że Bydgoszczy gratulujemy Festiwalu Prapremier. Piszę to również z nutą zazdrości, choć jako obywatel Torunia, pod ręką mam zasłużony Kontakt, więc nie mam prawa narzekać. Jednakże kurz teatralny to najstarszy narkotyk ludzkości, a jak wiadomo, nałóg dobrze jest pielęgnować coraz to nowymi używkami. Oto w ciągu jednego tygodnia i w jednym miejscu można zobaczyć najnowsze przedstawienia z całego kraju. Sądzę, że jest to też gratka nawet dla ludzi zawodowo piszących o teatrze. Nie szkodzi, że wiele z tych spektakli widzieli. W formule konfrontacyjnej mogą one zabrzmieć zupełnie inaczej, odkrywając nowe tonacje i znaczenia. I to jest jedna z tych frapujących właściwości bydgoskiego festiwalu. Inną zafundowali nam odważnie organizatorzy, którzy chcą pokazać, że dobry teatr jest zjawiskiem totalnym, że może się zdarzyć nie tylko w Krakowie, Warszawie, czy Poznaniu, ale także w Wałbrzychu i Częstochowie. Ma