Trzy tańce ludowe w karczmie "Rzym" zatańczone w stylu rewiowym, jazzowym i modern, to chyba najbardziej szatański pomysł baletu "Pan Twardowski" [na zdjęciu], który otworzył w sobotę XIV Bydgoski Festiwal Operowy.
Zanim kurtyna poszła w górę powiało skandalem, bo gospodarz wieczoru, dyrektor Sławomir Pietras opowiadając o twórcy "Pana Twardowskiego" Ludomirze Różyckim ochoczo mu wypominał, że miał żonę heterę. A o wnuczce, Marii Różyckiej mówił, że była najbardziej fałszującym sopranem, jaki kiedykolwiek słyszał. I że ten fakt nie przeszkadza jej pobierać tantiem za prawa do pokazywania baletu dziadka. Dyrektor Pietras nie wiedział, że na widowni siedzi prawnuczka kompozytora, Ewa Wyszogrodzka. Pominęła te przytyki milczeniem, a w rozmowie z "Pomorską" stwierdziła, że żadna z prababci hetera, a bardziej - cudowny eliksir dla pradziadka, który raz chadzał z głową w chmurach, to znów był niezłym zawadiaką. I dodała: - Teraz, gdy patrzy z góry, na pewno robi do nas oko, bo ten balet tak samo by mu się podobał, jak mnie. Trafia do ludzi młodych, a to jest dziś chyba najważniejsze. Spektakl, choć podzielony na dziewięć obrazów, tworzy spójną