Radni na wyjazdowym posiedzeniu zwiedzili budynek teatralny, by przekonać się, w jak fatalnym stanie jest ten obiekt. Była też mowa o repertuarze...
Wyjazdowe posiedzenie Komisji Kultury Rady Miasta było poświęcone Teatrowi Polskiemu i zaczęło się od wycieczki po jego zakamarkach. - Jeśli mamy rozmawiać o potrzebach i sytuacji teatru, powinni państwo zobaczyć pewne rzeczy na własne oczy, bo nie wiem, czy bez tego uwierzycie mi, jak fatalny jest stan budynku - mówił Paweł Wodziński, dyrektor bydgoskiej sceny. I rzeczywiście - skrzypiąca i zniszczona podłoga we foyer, niewygodne siedzenia na widowni, brak możliwości jej ogrzewania, archaiczne reflektory, ciasne, stare i pozbawione łazienek garderoby, brak wystarczającej liczby toalet dla publiczności, balkon, z którego nic nie widać - to tylko cześć listy pilnych potrzeb. - Budynek nie przeszedł nigdy gruntownego remontu - mówił dyr. Wodziński. - Tak naprawdę nie chce się tu być, a wszelkie zmiany, jakie wykonujemy, to tylko pudrowanie tego, co jest. - Każdego roku mamy też sporo nieprzewidzianych wypadków - wtórował mu Bartosz Frąckowiak,