W sobotę premiera spektaklu teatralnego "Zachem. Interwencja". Wystąpią w nim byli pracownicy zakładów chemicznych.
MISTRZ ZAKŁADA MYJNIĘ Jarek Kaczmarek przepracował w Zachemie 19 lat. - Najpierw byłem aparatowym, sterowniczym, później mistrzem produkcji - opowiada. - To było coś więcej niż praca. Chemia jest bardzo ciekawa, nieprzewidywalna. No i można było dość ładnie, jak na Bydgoszcz, zarobić. Do Zachemu trafiłem, można powiedzieć, przez przypadek. Mieszkałem niedaleko, straciłem pracę w innym zakładzie. Nie miałem, jak część kolegów, w zakładzie matki, ojca i brata. Kaczmarek pracował do ostatnich dni, do rozbrojenia instalacji. Jak większość z ok. 600 pracowników z końcem zeszłego roku dostał wypowiedzenie, ale zdecydował się świadczyć jeszcze pracę. - Czy było ciężko? Łzawych tekstów nie rzucaliśmy, my do ostatniego dnia działaliśmy w myśl zasady: rób swoje. I to, co masz zrobić, rób dobrze - opowiada. Z propozycji wystąpienia na deskach Teatru Polskiego szczerze się ucieszył. - Lubię teatr, nie trzeba mnie było namawiać do