Dobiega końca XVIII Bydgoski Festiwal Operowy. Na zakończenie długo wyczekiwany występ Bejart Ballet Lausanne.
Święto opery potrwa tylko do jutra.
Przez dwa tygodnie bydgoscy melomani podziwiali nie tylko krajowe, ale także zagraniczne produkcje operowe. Na początku świeżością i fantastycznym przygotowaniem aktorskim zachwyciła "Cyganeria" w wykonaniu zespołu Opery Nova. Po majówce wieczór z Cullberg Ballet ze Szwecji, który, choć nieco kontrowersyjny, poruszył widzów. Potem kolejne spektakle: przygotowana przez Teatr Wielki w Poznaniu "Maria Stuarda", gdzie wokalnymi umiejętnościami zachwycała Joanna Woś i kompilacja "Dydony i Eneasza" Purcella i "Zamku Sinobrodego" Bartoka, którą zaproponowali łódzcy muzycy. Tradycyjnie nie zabrakło akcentu musicalowego. W tym roku był to "Spamalot, czyli Monty Python i Święty Grall", który rozbawieni do łez widzowie nagrodzili owacjami na stojąco. I coś dla miłośników muzyki dawnej - "Orlando" Haendla w wykonaniu wirtuozów instrumentów dawnych z Combattimento Consort Amsterdam. W sobotę po raz drugi spotkanie z baletem na zakończenie festiwalu. Bilety na