"Jajo węża" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Człowiek jest konstrukcją wadliwą - jak refren powtarza Ingmar Bergman (legenda kina). Czy w świecie, który jest niczym sen wariata, można nie stać się klaunem, który śmiech i łzy ma za jedno? "Jajo węża" to piramida lęków, bólu i niespodzianek losu. Toczy się ponura gra, bo "dzisiaj istnieć, to znaczy tylko bać się" - mówi młody kuglarz. Małgorzata Bogajewska sięgnęła po scenariusz Bergmana osadzony w Berlinie lat 20. wieku XX, gdy szaleństwo polityczne i problemy bytowe definiowały pojęcie człowieczeństwa. Odsłania je, by na scenie Teatru Jaracza stworzyć wizję egzystencji w czasach niepokoju o byt - bo kryzys, bo zagrożenia, bo niebezpieczne nasze dzisiaj... Pomalowała aktorom twarze. Tacy wykreowani mówią Ablowi Rosenbergowi: "możemy ci zagrać twoje życie". I grają, a strach coraz bardziej determinuje reakcje amerykańskiego Żyda, żonglera, który wraz z bratem przyjechał do berlińskiego cyrku. Brat popełnił samobójstwo, choć czy