"Zorro" w reż. Jacka Bończyka w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Zgrabnie zrealizowana, niegłupia bajka to marzenie każdego teatru. Prapremierowe widowisko musicalowe z zapomnianym bohaterem, który nie ma nawet świetlnego miecza, zaryzykował Teatr Muzyczny. I nie przegrał! Wychowani na serialu "Zorro" są już dziadkami adresatów przedstawienia, a rodzice pamiętają najwyżej romansowe przejścia wojownika w czarnej masce z hollywoodzkiego filmu z Banderasem i Zetą-Jones. "Zorro" ze sceny na Północnej jest postacią z bajki, którą Jacek Bończyk, autor libretta i reżyser, potrafi opowiadać, a Zbigniew Krzywański (niegdyś w zespole Republika) efektownie oprawił muzyką mającą hiszpański rytm i rockowego ducha. Do tego, szczęśliwie, fabuła o męstwie i wrażliwości na ludzką krzywdę nie została utopiona w "dydaktycznym sosie". Przez sceniczną opowieść świetnie prowadzi Dionizy (Piotr Płuska), łapacz bajek. Toczy się historia Don Diego De La Vegi, który po latach nauki wraca w rodzinne strony i zmienia się w Zor