"Dogville" Larsa von Triera w reż. Aleksandry Popławskiej w PWST w Krakowie. Pisze Magda Huzarska-Szumiec w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Pamiętam mrok Kina pod Baranami, który stapiał się w jedno z mrokiem na ekranie. Ciemna przestrzeń, na której białą kredą wyrysowano granice poszczególnych domów. Ściany nie są tu potrzebne, bo każdy wie wszystko o wszystkich. Życie toczy się prowincjonalnym rytmem, wśród zapachu zrywanych w pobliskim sadzie jabłek. Tym samym od lat, bo nikt nie zapuszcza się do miasteczka leżącego na końcu drogi, gdzie diabeł mówi dobranoc. Obrazy z filmu nakładają się na twardość kinowego fotela, który skrzypiał, gdy tylko zmieniałam pozycję, na chłód oparcia, które od czasu do czasu ściskałam z przejęcia, gdy kamera zbliżała się do sponiewieranej twarzy Nicole Kidman. Tak już mam, że gdy film, spektakl teatralny, wystawa robią na mnie wrażenie, dokładnie pamiętam okoliczności, w jakich je oglądałam. A "Dogville" Larsa von Triera był jednym z tych obrazów, które długo mnie nie opuszczały. Dlatego zelektryzowała mnie wiadomość, że Aleksandr