"Być jak Frank Sinatra" w reż. Witolda Mazurkiewicza w Teatrze Rampa w Warszawie. Pisze iwo w idziemy.
Któż nie chciał być jak on? Wielki artysta, który zrobił oszałamiającą karierę, a swoim niepowtarzalnym głosem czarował i uwodził. Mężczyzna, który miał niebywały wręcz talent podbijania serc najpiękniejszych kobiet. Czterokrotnie żonaty, wytrawny poszukiwacz kobiety idealnej - Frank Sinatra. Tak o wielkim artyście mówił Witold Mazurkiewicz, aktor i reżyser, który z myślą, by swoją fascynację Sinatrą przenieść na deski teatru, nosił się od dawna. Po takim wstępie można się spodziewać, że najnowszy spektakl w jego reżyserii będzie pokazywać Sinatrę. Takiemu złudzeniu ulegnie zapewne sam widz w pierwszych chwilach spektaklu. Tymczasem przedstawienie "Być jak Frank Sinatra" o wiele bardziej''opowiada o ludzkim losie. Z jednej strony mamy tu opowieść o człowieku bez reszty "sinatromanią" ogarniętym, a z drugiej o prostym zjadaczu chleba, żyjącym szarym, zwykłym życiem u boku jednej i tej samej żony, w od lat tej samej, nudnej pracy.