Roli jedynej, najważniejszej nie mam. Może będę mógł taką wskazać, gdy pójdę na emeryturę. Na razie chciałbym się uważać (i mam nadzieję, że tak jest do tej pory), za aktora poszukującego, którego nie da się zamknąć w określonym gatunku czy stereotypie, aktora, który swej najważniejszej roli jeszcze nie zagrał. Myślę, że tylko takie rozumowanie ma sens. W przeciwnym przypadku trzeba by kupić nożyczki i odcinać kupony od tego, co było. Gdybym jednak miał wybrać rolę, która jest dla mnie szczególnie ważna, to jest taka - Lejzorek w "Burzliwym życiu Lejzorka Rojtszwańca". Reżyserował Jan Szurmiej. Zagrałem ją na początku mojej pracy w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Nie tylko była to rola główna, ale aż, jakby to powiedzieć, epicentryczna. Lejzorek cały czas przebywał na scenie, a dookoła niego przewijał się ponad trzydziestoosobowy zespół, co było ogromnie deprymujące dla mnie jako niedoświadczonego, młodego aktora. Tym bard
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 4